Od lat wiadomo że teatr kształci, bawi i rozwija. Jednak wyjście do teatru, całą klasą, odbywające się poza czasem zajęć lekcyjnych jako forma edukacji? Większość uczniów woli przecież nie mieć lekcji, ale żeby poświęcić swój cenny, wolny czas, zamiast oddawać się przyjemnemu leniuchowaniu? Niemożliwe.
A jednak. Właśnie takie wyjście z klasą będzie jedną z najlepszych form budujących tą małą szkolną społeczność, bo nie tylko lekcje czy wspólne wypady na miasto w celu nic nie robienia zacieśniają nasze więzy. Uważam że doświadczenia tak skrajne, jakie może zapewnić nam dobra sztuka, są o wiele, wiele silniejsze w tworzeniu takich relacji.
To właśnie teatr który śmieszy, uczy i odpręża, potrafi wbić w fotel nawet największą marudę. Gdy zasiadamy, ubrani w eleganckie stroje, w tych miękkich czarnych fotelach i ze zniecierpliwieniem oczekujemy ostatniego gongu, jesteśmy jeszcze trochę niepewni. Lecz nasze codziennie nakładane maski, powoli zaczynają się kruszyć, przy każdym słowie pobrzmiewającym na scenie. W momencie gdy ostatnia kwestia zostaje wypowiedziana maski opadają.
Wstajemy, klaszcząc z całych sił dla aktorów którzy potrafili, nas tak bardzo obnażyć. Zaczynamy czuć więcej, mocniej. Przestajemy wtedy kryć się za fasadą obojętności i bylejakości. Czujemy że możemy żyć.
Takie właśnie wydarzenia zapadają głęboko w pamięć i często łączą ludzi którzy nie mają ze sobą nic wspólnego, poza szarym codziennym życiem ucznia.